Dziś po pracy będę biegał :)
Przez prawie całe 8 godzin zastanawiałem się którędy pobiegnę,
planowałem trasę, zastanawiałem się nad pogodą i rodzajem powierzchni po której będę biegał.
Wybiła 15:30, szybko rowerem do domu, przebrać się i na trening.
Ulice zakorkowane, na chodnikach pełno ludzi, pojadę trawnikiem...
Przy zeskoku z krawężnika, coś poszło nie tak... pięknie i z gracją wyje**łem się na parkingu.
Szybko puki nikt nie zauważył, wstaje jadę dalej, wszystko boli.
Boczna uliczka, sprawdźmy jakie są obrażenia.
Ubranie całe, rower zdatny do jazdy, rozwalony łokieć, bolące biodro i poobijane żebra.
Hmm... czyli po dzisiejszym treningu :/
Teraz to nawet kichnąć się boję, że pójdzie z bólu drugą stroną.
Dobry plan...